sobota, 30 marca 2013

Trzy.



                Kolejne dni wakacji mijały, a Evelyn nadal nie miała odwagi porozmawiać z córką. Kilka razy miała na końcu języka słowa "Możemy porozmawiać..?", ale nagle, gdy widziała szydercze spojrzenie córki, coś w niej pękało, a cała odwaga ulatywała, niczym powietrze z przebitego balonika. Wieczorami, kiedy leżała w łóżku, obmyślała starannie każde zdanie. Każde zdanie, które powie córce, żeby ta w końcu poznała choć cień prawdy o swoim ojcu. Miała wtedy wrażenie, że tym razem się uda, że tym razem będzie miała na tyle odwagi, by dać córce zdjęcie ślubne i zacząć poważną rozmowę. Nie miała. Rano czuła, że nie jest to jeszcze odpowiednia pora. Wiedziała, że kiedyś będzie musiała się przemóc, ale nie tym razem. Za wcześnie, by o tym mówić.
                Czuła, że chce uchronić Chiarę przed cierpieniem. Nie chciała, aby jej córka cierpiała tak samo jak ona, gdy dowiedziała się prawdy.
                I tym razem leżała bez ruchu zakopana w zieloną pościel, myśląc o Chiarze. O tym, że jest tak bardzo podobna do ojca.
                Szare, kocie oczy - identyczne miał Steven. Za każdym razem, gdy Evelyn w nie patrzyła, widziała złość. Niczym nieuzasadnioną złość.
                Włosy - niemal czarne, proste, - takie same jak u jej byłego męża. Podbródek - niemal taki sam, jakim obdarzony został Steven. Tylko nos i usta Chiara miała po Evelyn.
                "Gdyby chociaż charakter miała inny..." - pomyślała. Ale nie było co na to liczyć. Zadziorność, upór, niecierpliwość, to wszystko zostało odziedziczone po Stevenie. Dodatkowo to, że Chiara nigdy nie miała okazji poznać, lub choćby zobaczyć swego ojca, sprawiło, że dziewczyna zmieniła się nie do poznania.
                Już jako dziecko była małym diablątkiem. Na całe dnie znikała z domu, a gdy wracała wieczorami, następnego dnia Evelyn musiała wysłuchiwać skarg, jak to jej córka na głównym placu ganiała gołębie, wykrzykując coraz to wulgarniejsze słowa, lub jak przeprowadzała wywiady z przypadkowymi przechodniami. Evelyn nie przejmowała się wtedy tym za bardzo. Żyła w przekonaniu, że każde dziecko w jej wieku zachowuje się w taki sposób. To wtedy popełniła największy błąd, który zaowocował w przyszłości. Chiara nauczyła się, że wszystko co robi zależy od niej, a innym nic do tego. Nauczyła się żyć na własny rachunek, a wyrzuty sumienia nie sięgały jej nawet w najbardziej wygórowanych przypadkach. Nigdy nie czuła wyrzutów sumienia, kiedy patrzyła na matkę ironicznie. Nigdy nie czuła wyrzutów sumienia, kiedy w złości zwymyślała ją od niedorajd życiowych. A Evelyn co najwyżej mogła jej zwrócić uwagę, że tak nie wolno, że nie wypada. Ale Chiara miała to gdzieś. Nie raz starała się sprowadzić córkę na dobrą drogę, lecz nigdy nie dało to żadnych efektów. Czasem tylko pogarszało sprawę. Wtedy dochodziło do kłótni, a Chiara jeszcze bardziej zamykała się w sobie.
                "Jedyna szansa na to, aby Chiara zmieniła się choćby o cal, to podarowanie jej zdjęcia ojca. I omówienie całej tej sytuacji. Wytłumaczenie, dlaczego nigdy go nie zobaczyła i dlaczego stanowi on temat tabu w tym domu" - myślała, przewracając się na drugi bok.


                Chiara leżała w łóżku, po uszy przykryta kołdrą. Kolejna bezsenna noc dawała się we znaki; oczy aż bolały od zmęczenia, a jednak za nic nie mogła zasnąć.
                Nie myślała o niczym. Tylko leżała, oczyszczając umysł z wyobrażeń o ojcu. Mama często mówiła, że jest do niego podobna... Jak bardzo? Oczy ma po nim; mama ma piwne. Włosy też; mama jest blondynką. A osobowość? Może nie odziedziczyła jej po żadnym z rodziców? Z całą pewnością nie ma jej po mamie. Mama zawsze chodzi uśmiechnięta, nawet wtedy, kiedy ma powód do płaczu lub lamentu. Zawsze służy pomocą innym, nawet wtedy, kiedy sama najbardziej jej potrzebuje. Zawsze jest miła, nawet wtedy, kiedy ma zły humor. A ona, Chiara, nie. Nie posiada żadnej z tych cech. Zawsze jest uważana przez ludzi za najgorszą. Zawsze. Nie kochana przez matkę, opuszczona przez ojca, nie lubiana przez nauczycieli... Została jej tylko ciotka Penelopa. Ona jedyna stara się ją zrozumieć. Ona jedyna nie okłamuje jej, ona jedyna szczerze z nią rozmawia.
                "Za dwa dni wrócę do szkoły i znowu temat ojca przeskoczy na święta, kiedy wrócę na kilka dni do domu..." - pomyślała z goryczą. "Dlaczego wszyscy uważają mnie za wredną jędzę?" - sapnęła ze złości. "A może sobie zasłużyłam...?". Ze zdziwieniem zauważyła, że ta myśl ją satysfakcjonuje. Chyba rzeczywiście lubiła ten swój charakterek.
                Wstała z łóżka, wsuwając na nogi kapcie. Podążyła do kuchni z zamiarem napicia się wody. Może to pomoże jej zasnąć...
                Idąc korytarzem wytężyła słuch. Żadnych odgłosów. Cisza.
                Weszła do kuchni, początkowo nie zauważając osoby siedzącej przy stole.
                - Chiara...?
                Dziewczyna wydała zduszony okrzyk, zakrywając dłonią usta.
                - Ale mnie przestraszyłaś! - wydusiła, patrząc na matkę siedzącą na krześle. - Co tu robisz?
                - A ty?
                Chiara wzruszyła ramionami. Nie będzie się z niczego tłumaczyć. Ma prawo chodzić nocą po domu, w końcu także tu mieszkała. Ruszyła do lodówki , wyjmując butelkę z wodą mineralną, a następnie skierowała swe kroki do szafki, aby wziąć z niej szklankę. Wypełniła ją do połowy i dwoma łykami opróżniła.
                - Przyszłam się czegoś napić - wyjaśniła po krótkim namyśle, także siadając. - Nie śpisz jeszcze?
                Evelyn uśmiechnęła się delikatnie, czego Chiara nie mogła zauważyć w ciemnościach panujących w kuchni. Kobieta wstała i zapaliła światło.
                - Nie mogę. Poczekaj chwilę.
                Wyszła z kuchni, ruszając w stronę sypialni.
                Chiara wpatrywała się bezmyślnie w tablicę korkową ze starymi zdjęciami. Dlaczego nie może być tak, jak dawniej? Dlaczego czas musiał je tak bardzo poróżnić? Przecież w głębi duszy Chiara nadal była tą małą dziewczynką, którą mama zabierała do ZOO. Która odstraszała gołębie. Która pomagała przyrządzać obiady, czerpiąc z tego radość.
                Evelyn wróciła, w ręku trzymając jakieś zawiniątko. Usiadła przy stole na przeciwko córki. Rozsupłała węzeł, otwierając papier, a następnie kopertę. Wyjęła czarno-białe zdjęcie i kartkę zapisaną drobnym, pochyłym pismem.
                - Proszę. - Wręczyła córce obie rzeczy; Chiara spróbowała wyczytać coś z jej twarzy, jednak próby spełzły na niczym.
                - Co to jest? - spytała.
                Evelyn nie odpowiedziała, nadal trwając niewzruszenie. Patrzyła w dal; nie mogła spojrzeć córce w oczy.
                Dziewczyna spojrzała na fotografię. Wydała cichy jęk, a zdjęcie wypadło jej z rąk, upadając na podłogę.
                - Mamo, czy to...?
                - To ojciec i ja. Dziewiętnaście lat temu.
                Chiara podniosła zdjęcie, przypatrując się młodemu mężczyźnie, stojącemu obok szczupłej, hardej blondynki.
                "Tata..." - mówiło coś w jej głowie. Nagle poczuła napływającą falę ciepła. Patrzyła na fotografię, zupełnie zapominając o wszystkim innym. Wszystko było teraz takie błahe, nieważne. "Tata...".
                 Mężczyzna na zdjęciu mógł mieć wówczas najwyżej dwadzieścia pięć lat. Był wysoki, dobrze zbudowany, co dało się zobaczyć nawet pod czarnym garniturem. Miał krótko przystrzyżone czarne włosy i stalowoszare oczy. Zupełnie takie same jak Chiara.
                Dziewczyna patrzyła oniemiała na fotografię, nie mogąc wydusić z siebie słowa. Zwykle była wygadana, a teraz nie miała pojęcia, co powiedzieć. Wzruszenie odebrało jej mowę. W gardle uwięzła ogromna klucha, nie pozwalając Chiarze nawet odkaszlnąć. Mięśnie twarzy zastygły; nie mogła przywołać na twarz choć najmniejszego cienia uśmiechu, choć tak bardzo chciała.
                Przejechała palcem wskazującym po gładkiej fotografii, na ułamek sekundy zatrzymując się na twarzy ojca. Kiedy mama i ciotka Penelopa powtarzały jej, jak bardzo jest do niego podobna, nie przejmowała się tym zbytnio. Dopiero teraz zauważyła, jakie podobieństwo ich łączy.
                Nawet nie zauważyła, kiedy po jej bladym policzku popłynęła łza. Pierwsza łza wzruszenia w życiu. Nie miała w zwyczaju płakać. Nie miała w zwyczaju robić niczego, co robiła mama. Nie płakała, nie miała wyrzutów sumienia, nie pomagała, nie była miła...
                Evelyn podeszła do córki, przytulając policzek do jej czarnych, miękkich włosów. Chiara natychmiast ją odepchnęła, wciąż wpatrując się w zdjęcie jak zahipnotyzowana.
                - Dlaczego nie dałaś mi go prędzej? - spytała cicho, z żalem w głosie.
                Evelyn poczuła, jak do oczu napływają jej łzy. Zdawała sobie sprawę, że kiedy pokaże Chiarze zdjęcie, ta będzie miała do niej pretensje. Uzasadnione. Wiedziała, że zrobiła źle, cały czas oszukując córkę, że nie ma żadnych zdjęć jej ojca. Ale teraz było już za późno, aby naprawić te błędy.
                - Chciałam ci oszczędzić cierpienia - wyszeptała, próbując pogłaskać Chiarę po głowie, lecz bezskutecznie.
                - Oszczędzić cierpienia?! Och, no oczywiście! Zdjęcie taty może mi wyrządzić wiele szkód! Wiesz co...? Daruj sobie... - Rzuciła mamie ostatnie nienawistne spojrzenie, i biorąc fotografię ze stołu, wybiegła z kuchni.


                Kolejny dzień. Pochmurny dzień. Dzień, w który nie może wydarzyć się nic dobrego. Już sama pogoda zdaje się krzyczeć "Uważaj! Jestem zwiastunem dzisiejszych wydarzeń!", a zważając na deszcz, który uparcie zalewał chodniki i drogi, dzień ten nie mógł być udany.
                Cały dom pogrążony był w ciszy. Nawet Chiara nie słuchała przebojów Kudłatych Wampirów, tylko cicho siedziała w swoim pokoju, wpatrując się w zdjęcie ojca i czytając książkę. Zwykle uchodziła za przebojową, szaloną dziewczynę, choć w głębi duszy także lubiła ciszę. Odrobinę samotności, cichą przystań bez nikogo.
                Minęła jedenasta, a deszcz nadal padał. Już od rana niebo przeszywały strugi wody, niezmącone narzekaniami mieszkańców miasteczka. Były uparte, tak samo jak Chiara. I one kierowały się swoimi własnymi przeczuciami, nie dawały się zbałamucić czy choćby przekonać do innego postępowania. Skapywały zawzięcie, nie zwracając najmniejszej uwagi na nastroje innych. Na prośby dzieci, ich niezadowolone miny.
                Czarnowłosa dziewczyna podniosła się leniwie z łóżka, odkładając fotografię do szuflady. Od teraz tam było jej miejsce. To tam miała leżeć, starannie schowana pod stertą kartek i różnych rozpisek. Tam miało być jej święte miejsce.
                Odgarnęła długi kosmyk za ucho, przeszywając stalowym spojrzeniem pokój. Dobrze, że rano trochę tu uprzątnęła. Inaczej nie wytrzymałaby w takim bałaganie, w tak okropną pogodę. I z tak okropnym humorem. Powinna zacząć się pakować, jutro przecież wyjeżdża. Nie miała jednak na to ochoty. Westchnęła głęboko, obracając w palcach długą różdżkę. Jak to będzie wrócić po raz ostatni do Hogwartu?
                Siódmy rok... Czas szybko minął. A wydawało się, że minęło tylko kilka tygodni odkąd Tiara Przydziału spoczęła na jej głowie, wygłaszając jedne, jedyne słowo. Slytherin! Chiara ucieszyła się. Już wtedy wydawało się jej, że ten dom da jej siłę. Że wzmocni jej charakter, będzie pielęgnował umiejętności i talenty. Nie chciała być w Hufflepuffie. Tam trafiały słabe jednostki. Te, które nie umiały się utrzymać samodzielnie, potrzebowały pomocy, były niezaradne i nic nie znaczące w tłumie. Ravenclaw? Tam trzeba było mieć chłonny umysł do wszystkich dziedzin. A po co komu chłonny umysł, skoro można być sprytnym i zaradnym i poradzić sobie w inny sposób? Łatwiejszy, lepszy, szybszy? A Gryffindor? Gryffindor był dla tych szlachetnych... Jak jej matka. Owszem, dom godny uwagi. Chiara podziwiała go w pewien sposób, gdyby nie trafiła do Slytherinu, bardzo chciałaby być właśnie tam.
                Przeciągnęła się leniwie i ruszyła w stronę kuchni z zamiarem zjedzenia czegoś, zanim mama wróci z zakupów. Zanim zdążyła choćby otworzyć lodówkę, usłyszała, jak drzwi wejściowe uchylająsię z cichym skrzypnięciem, a do środka wpadł chłopiec lat około dziesięciu, z krótko przyciętymi blond włosami.
                - Joseph! - Chiara krzyknęła, zlękniona nagłą wizytą kuzyna. Oparła się o pomalowaną na zielono ścianę, łapiąc się za klatkę piersiową, próbując uspokoić mocne bicie serca.
                Chłopak spojrzał na nią z lekko uniesionymi brwiami, po czym, wzruszając ramionami, wszedł za nią do kuchni.
                - Mama przysłała mnie po książkę kulinarną babci - wyjaśnił, przysiadając na stołku. Nie spieszyło mu się do wyjścia. Lubił rozmawiać z Chiarą. Co prawda czuł się w jej towarzystwie trochę onieśmielony i nieco mniej znaczący, ale w pewnym sensie kuzynka budziła w nim poczucie własnej wartości.
                Chiara lekko skinęła głową, podchodząc do dużego, drewnianego stołu, gdzie spoczywał pokaźny stos książek. Po krótkiej chwili wygrzebała z niego ogromny tom opatrzony złotym napisem "Przepisy i porady kulinarne Beatrice Hell". Wręczyła go kuzynowi, nie zaszczycając go najmniejszym cieniem uśmiechu, po czym znów podążyła do lodówki. Szybkim ruchem otworzyła ją i wyjęła pęto kiełbasy i słoik musztardy. Oblizała spękane od wiatru usta, siadając obok Josepha. Wyłowiła jego znaczące spojrzenie i niechętnie przysunęła mu prowiant.
                - Częstuj się - mruknęła.
                Chłopak wyszczerzył rząd równych zębów, dając kuzynce kuksańca w żebro. Chiara uśmiechnęła się przelotnie, przeżuwając kiełbasę i rozmyślając nad tym, jak ostatnim razem to Joseph uratował ją od głodu, kiedy zmuszona była przez własną głupotę siedzieć w pokoju, kiedy do mamy przyszedł sąsiad ze skargą. Za nic w świecie nie chciała, by mężczyzna ją zauważył, bo wtedy zacząłby wydzierać się także na nią. Porządnie burczało już jej w brzuchu, gdy nagle ukochany kuzyn zjawił się, wręczając jej stos naleśników polanych syropem klonowym. Musiała mu jakoś spłacić dług wdzięczności.
                - Całkiem porządny z ciebie kuzyn - stwierdziła, przerywając zaległą ciszę. Josh uśmiechnął się, patrząc na dziewczynę z nutką zdziwienia w piwnych oczach. Pochwała od Chiary. Mama w życiu mu nie uwierzy. A ciocia tym bardziej.
                - Z ciebie też całkiem porządna kuzynka - odparł, chcąc jakoś utrzymać rozmowę. Zwykł nie mówić dużo. Był raczej małomówny, ale przy Chiarze sprawy miały się zupełnie inaczej. - Powiedz, czy nie boisz się OWTMów? - spytał, oblizując resztę musztardy, która osadziła się mu na górnej wardze.
                Chiara wzruszyła ramionami.
                - Nie. Nie mam czego się bać. - Rzuciła mu ukradkowe spojrzenie. - Szkoda, że to ostatni rok.
                Znów zapadła cisza. Każde z nich zastanawiało się nad inną sprawą. Każde z nich miało inne wyobrażenie na dany temat. Cóż się dziwić, skoro oboje byli zupełnie inni.
                Dźwięk otwieranych drzwi przerwał ponure rozmyślenia dziewczyny, przywracając ją do realnego świata.
                - O, Josh - ucieszyła się Evelyn, taszcząc za sobą siatki z zakupami. Nie zachowywała się jak na czarownicę przystało. Często używała mugolskich metod, miała w domu elektryczność, podobnie zresztą jak jej siostra. A wszystko za sprawą taty, który był mugolem.
                - W sumie to ja już lecę. Mama się pewnie niecierpliwi. - Wskazał na książkę kucharską i wyszedł z kuchni pozostawiając Chiarę i Evelyn samym sobie.

__________________________________________

Pozwoliłam sobie dodać postać Josepha, aby było nieco ciekawiej :3 Mogę Was pocieszyć, że już w kolejnej notce wyczekiwany Hogwart ^^ Chyba nie mam już specjalnie nic do dodania, więc życzę Wam jeszcze wesołych świąt Wielkanocnych spędzonych w gronie rodziny i  mokrego Lanego Poniedziałku, tym razem świętowanego nie wodą, lecz śniegiem ^^
Ściskam Was wszystkich!

18 komentarzy:

  1. Przeczytałam wszystko no i ciekawa jestem jaka sprawa wyniknie z tym ojcem. Postać główna nieco mnie irytuje, kreujesz ją jako silną, a za chwile boi się iść stawić czoła SĄSIADOWI, który by ją zbeształ. To nieco się wyklucza, musisz uważać jak kreujesz postać (też popełniam ten błąd...) Co do treści, fajnie piszesz, dobrze zwracasz uwagę na uczucia, opisy są ładne, ale niestety, postacie nieco papierowe, nie są złe - nic takiego - po prostu popracuj nad kreowaniem ich. Wszystki inne mi się podobało i proszę o informowanie o kolejnych rozdziałach:)
    Całuję i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałam to wszystko jeszcze raz i postać Chiary bardziej mi się spodobała. Chyba dobrze, że plączesz w niej odwagę z bojaźnią, przepraszam, po prostu musiałam się z tym "przespać" :)
      Poza tym dostrzegłam także wiele interesujących szczegółów w twoich opisach i jeszcze bardziej mi się spodobały:)

      Usuń
    2. O, dziękuję ślicznie ;* Rany, nawet nie masz pojęcia, ile dla mnie znaczą Twoje słowa ^^
      Postać Chiary irytuje nawet mnie samą ^^ Ale wprost uwielbiam pisać o bohaterach, którzy nie są ani odrobinę idealni, którzy od razu wyróżniają się w tłumie :3 Chiara miała być właśnie taka pełna sprzeczności. Niby odważna, ale strasznie tchórzliwa i bojaźliwa. Niby samodzielna, ale nigdy nie dałaby sobie rady sama. Może to dziwne, ale za każdym razem, gdy ktoś wspomni, że nie polubił jej, ciesze się. ^^ Bo to oznacza, że ta postać wzbudza jakiekolwiek emocje, a o to mi chodziło :3 Także jeszcze raz bardzo dziękuję <3
      Sprawa ojca dziewczyny będzie się ciągnąć przez dosyć długi okres czasu. Mam nadzieję, że pomysł się Wam spodoba :)
      Opisy niegdyś były moja katorgą, drogą przez męki, ale z dnia na dzień lubię je coraz bardziej ^^
      Ściskam,

      Usuń
  2. notka oczywiście bardzo fajna ;) czekam na kolejną i mam nadzieję, że zacznie się w niej coś więcej dziać ^^ nie mam weny na komentarz, więc nie będę sie wypisywać bo zacznę pieprzyć od rzeczy ;p
    weny i Wesołych ;* <3
    Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;)
      Wraz z rozpoczęciem Hogwartu zacznie się dziać trochę więcej, więc spokojna głowa ^^
      Ściskam,

      Usuń
  3. Wreszcie doczekałam się wzmianek o magii ^^. Dotychczas jakoś nie czułam potterowskiego klimatu i brakowało mi tutaj jakichś czarów, wspomnień o Hogwarcie i tak dalej. A tutaj zaczęłaś już wprowadzać w temat i wyjaśniłaś też, czemu Evelyn zachowuje się tak bardzo mugolsko.
    W sumie, troszkę się zraziłam do Evelyn. Z jednej strony ją lubię, ale z drugiej, bardzo denerwuje mnie jej uległość i nieumiejętność postawienia się córce. Wiem, że ona kocha Chiarę i liczy się dla niej jej dobro, ale nie powinna tak pozwalać wchodzić sobie na głowę. Może właśnie dlatego dziewczyna jest wobec niej tak bezczelna i rozpuszczona, że matka pozwalała jej na zbyt wiele i w dodatku okłamywała ją odnośnie ojca? Nie spodziewałam się też, że zdobędzie się w końcu na pokazanie jej zdjęcia, ale jak widać, dziewczyna nadal zachowywała się niezbyt miło. Choć z drugiej strony, potrafię ją zrozumieć, po raz pierwszy ujrzała zdjęcie taty, nie wiedziała o nim nic, a matka przez tyle lat milczała. Chyba każdy na jej miejscu chciałby wiedzieć coś więcej.
    Chiara ogólnie jest osobą pełną sprzeczności. Kreacja jej osobowości wychodzi ci całkiem dobrze; z jednej strony taka bezczelna, uparta dziewczyna, a z drugiej, wrażliwe dziecię złaknione odrobiny ciepłych uczuć i zrozumienia. Taak, lubię rozkminiać zawiłości psychiki bohaterów ;)).
    Joseph wydaje się ciekawą postacią, ot, taki sympatyczny dzieciak. Dobrze, że chociaż jego Chiara lubi. Och, już w kolejnym Hogwart? Świetnie! Nie umiem się doczekać, jak opiszesz życie nastolatki w szkole, to może być ciekawe ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, Evelyn jest stanowczo za bardzo uległa. Nie potrafi utrzymać córki w ryzach, pozwala jej włazić sobie na głowę, Chiara może nią wręcz rządzić, a ta się nie sprzeciwi. To wynika głównie z tego, że Evelyn została opuszczona przez męża w bardzo trudnych czasach, kiedy Czarny Pan dopiero się "rodził", dochodził do władzy. Została zupełnie sama z malutką córeczką, kiedy Voldemort mógł każdego dnia zapukać do jej domu i wybić całą rodzinę, nie tylko ją i małą Chiarę, ale także jej siostrę czy rodziców. Była w końcu córka mugola ^^
      Uwielbiam kreować postać Chiary i opisywać jej emocje ^^ To właśnie takie pełne sprzeczności, zawiłe, a bardzo lubię zagłębiać się w psychikę ludzką, podobnie jak ty :3
      Ściskam,

      Usuń
  4. Rozmowa jest bardzo ważna, jeśli chodzi o sytuacje rodzica z dzieckiem. W sytuacji Evelyn i Chiary tutaj tego zabrakło, i jestem tego zdania, że tym razem rodzic popełnił błąd. Evelyn zbyt wszystko sobie to olewała. "A, przecież każdy nastolatek tak się zachowuje". To jednak nie o to chodzi, ważne jest, aby nie ignorować swojego dziecka i mieć w nim zaufanie. Zdecydowanie straciła ją w oczach Chiary. Ale plus dla mniej, że odważyła się pokazać to zdjęcie jej ojca. Jestem jednak ciekawa, co też te słowa Evelyn "chciałam oszczędzić ci cierpienia" znaczą. Czyżby Steven był taż taki zły?
    A postać Josepha sympatyczna:) I zła jestem, bo narobiłaś mi smaka na te naleśniki :P
    Mała rada: Wyjustuj tekst przed publikacją, będzie o wiele przejrzysty;)

    Pozdrawiam serdecznie:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak pisałam te wszystkie fragmenty o Evelyn, która boi się własnego dziecka to też miałam jej dość i nawet chciałam co nieco pozmieniać, żeby nie wyszło, że taka ciamajdowata jest, ale w końcu uznałam, że może tak zostać ^^ Chciałam tym ukazać, że Chiara ma ogromną władzę nad matką, że potrafi sobie podporządkowywać ludzi. Może rzeczywiście trochę przesadziłam, postaram się to jakoś sprostować w kolejnych notkach ^^
      Haha, naleśniki <3 Uwielbiam je, może to dlatego one przyszły mi do głowy ze wszystkich przysmaków :D
      Ściskam,

      Usuń
  5. Okay. Za jednym zamachem skomentuję zaległe rozdziały (czyli wszystkie oprócz prologu).
    Raz.
    Podczas opisu przeciągania się Chiary, wyobraziłam ją sobie w takiej pozycji (doceń te zdjęcie, gdyż długo je szukałam XD).
    Zastanawiam się, czemu Ślizgoni nie mogą być mili? Kurczę, chyba czas zacząć pisać nowe fan fiction. ^ . ^
    Nie lubię osób użalających się nad sobą. Wcale nie mówię, że ja tak nie robię. Zdarza mi się, oczywiście, ale tylko gdy się bardzo wkurzę.

    Dwa.
    Ej, miałaś rację! Chiara na serio czasami irytuje. Ale na szczęście nie jest irytująco głupia! Czemu Chiara nie może po postu porozmawiać ze swoją matką? Nic by jej się przecież nie stało, gdyby na spokojnie porozmawiała ze swoją rodzicielką. Rozumiem, że ma żal, że matka nic a nic nie mówi jej o ojcu, no ale to przecież nie powinno przekreślać jej stosunków z matką. Mam nadzieję, że na samym końcu, albo gdzieś w środku, będą normalnie, spokojnie rozmawiać.
    I: KTO JEST JEJ OJCEM, DO CHOLERY!?

    Trzy.
    Chiara mimo wszystko powinna szanować matkę. Ale z drugiej strony podoba mi się (i imponuje, ale ciii...) jej zachowanie.
    Steven = ojciec - pamiętać.
    ... lub jak przeprowadzała wywiady z przypadkowymi przechodniami. Hahaha, to musiało być rozbrajające! Świetny pomysł, naprawdę! Wyobrażam sobie dziewczynkę, która podbiega do ludzi z marchewką w ręce (no wiesz, mikorfon dla ubogich) i pyta się jaki smak lodów lubią najbardziej.
    Kudłate wampiry =/= Przeciwieństwo Edwarda C., tak? :D
    Dobrze, że Chiara szanuje inne domy (dobra, jeden dom - Gryffindor). Aczkolwiek za cholerę nie widzę jej w domu Lwa.
    Beatrice... ♥ . ♥ Ach... Stare czasy...
    Podsumuję trójkę.
    Rozdział mi się podobał, bo w końcu wiem, kto jest ojcem Chiary. Będąc przy bohaterce, podoba mi się jej kolor oczu.

    Nie masz czasem małego błędu w szablonie? Na samym dole jest czarne tło pod "Stroną główną" i "Starszym/Nowszym postem".
    Nie myślałaś czasem nad szeroką listą? Jest o wiele wygodniejsza od spisu treści w osobnej stronie. Albo też możesz przenieść spis na główną, to też ułatwi poruszanie się po bogu. Cóż, już nie jęczę i nie narzekam. ;)

    Mam nadzieję, że u Ciebie nie sypie śnieg tak, jak u mnie.
    Brrr... Chcę wiosnę!
    Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocham Twoje komentarze <3 Ever! xd
      Dziękuję bardzobardzobardzo ♥ Ja tam lubię postać Chiary, może właśnie dlatego, że jest tak cholernie irytująca i dziecinna. Zbyt często unosi się honorem i nie chce nawet słyszeć o spokojnej rozmowie z matką. Ale gdy ktoś wspomni o tym, że denerwuje go postać Chiary lub jej zachowanie, to za każdym razem skaczę z radości :D Bo to oznacza, że ta postać wzbudza jakiekolwiek emocje, a o to właśnie mi chodziło. :3

      Może rzeczywiście ten czarny pasek to błąd, ale za cholerę nie wiem jak to zmienić, bo nic a nic nie znam się na grafice xd Zresztą nie przeszkadza to tak bardzo, więc niech zostanie ^^
      Ja od początku byłam za spisem treści w podstronie, ale jeśli będzie więcej próśb o zmianę na szeroką listę to tak zrobię :3

      Ech, u mnie przez tę noc nasypało tyle śniegu, że szok ;o Mam już dosyć, chcę wiosnę, a najlepiej to lato -.-
      Ściskam,

      Usuń
    2. O ile dobrze pamiętam, to tło gadżetów (szablon->dostosuj->zaawansowane->tło gadżetów) i całą resztę trzeba zaznaczyć na przezroczyste. ;)
      Weź, u mnie non stop pada. :( Nawet spokojnie nie mogę wyjść na podwórko, bo drzwi przez wiatr nie mogę otworzyć (nie może wiać w inną stronę?!). Wgl dziś się dowiedziałam, że mam NIETOPERZA w piwnicy...

      Usuń
    3. Ok, później zmienię, dziękuję za radę ;*
      Wow, NIETOPERZA? ;o Może to Snape? ;> Albo jakiś animag ^^ Matko, ja już szaleję chyba, czas zawieść mnie do psychiatry xd

      Usuń
  6. Witaj,
    wybacz, że tak późno, ale nie miałam ostatnio na nic czasu, na blogowe życie już w ogóle.
    W końcu pojawia się tatuś Chairy:) niby na moment, na zdjęciu, ale jest. Jej reakcja na zachowanie matki, nie za bardzo mi się podobała, zamiast porozmawiać, spojrzeć z perspektywy Evelyn Chaira ucieka i krzyczy. Z drugiej strony ją rozumiem, tak bardzo przecież chce poznać prawdę i dowiedzieć się kim jest ojciec i dlaczego jest nieobecny w jej życiu...
    HOGWART, jeah! W końcu, czekam niecierpliwie i... weny życzę:)*

    OdpowiedzUsuń
  7. I jeszcze coś, wybacz błedy w imieniu, teraz widzę, że... no cóż, przekręciłam jej imię xd :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko, całkowicie Cię rozumiem ;) Ja tez mam ostatnio bardzo mało czasu na wszystko ;/ Już nie mogę się doczekać wakacji, aby na spokojnie móc zająć się sprawami innymi niż nauka ;P
      Chiara ma tak trudny i skomplikowany charakter, że czasem nie rozumie nawet samej siebie. Niby chciałaby żyć z matką w cieplejszych stosunkach, ale nie potrafi się przełamać. Tak bardzo zaszyła się w swojej skorupie i teraz nie wie, jak ma z niej wyjść.
      Dziękuję za opinię ^.^

      Ściskam,

      Usuń
  8. lubię zielony i chyba tylko dlatego przeczytałam. Oczywiście ze ślizgonami nie skojarzyło mi się wcale tylko z nadchodzącą wiosną. Wreszcie ciepło!
    Lektura Twoich rozdziałów pozostawiła mnie w sferze wielu pytań. Podoba mi sie to, jak budujesz akcje.
    Chiara zachowuje się bardzo typowo. Dokładnie tak, jak przystało na główną bohaterkę. Czasem irytuje, ale to lepsze niż nie wywoływanie żadnych emocji. Jest ciekawą osobą i ma ciekawą przeszłość. Jednak jej zachowanie w stosunku do matki zwala mnie z nóg. Ja naprawdę jestem w stanie wiele zrozumieć, ale spokojna rozmowa mogłaby wyjaśnić pare rzeczy.
    Czekam w takim razie na Hogwart. A jeśli masz ochotę to zapraszam do mnie na http://czas-proby.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. łoooooo *w* świetnie piszesz . Ciesze się że znalazłam tego blooga:D nie lubi pisać długich komów ale strasznie fajna historia ^^ Jestem pełna podziwu:)
    Czy mogłabyś mnie powiadamiać o nowych notkach?
    Jeśli tak to najlepiej tu(nie chodzi mi żeby podbić ilośc komów) http://life-hostage.blogspot.com/
    Uwielbiam od dziś twój styl pisania *w* weny życzę

    OdpowiedzUsuń