Evelyn
westchnęła bezradnie. Nie miała już pojęcia co zrobić z krnąbrną, stanowczą
córką. Była tak różna od niej samej. "Może nie powinnam być dla niej taka
pobłażliwa..." - przemknęło jej przez głowę. "Penelopa zawsze mówiła,
że powinnam być bardziej stanowcza. Chiara ma trudny charakter; nic dziwnego
skoro za ojca ma tego uciekiniera". Usiadła na kuchennym stołku, tępym
wzrokiem wpatrując się w tablicę korkową ze zdjęciami. Gdyby tylko miała
optymizm swojej siostry... Ale nie miała. Były tak zupełnie różne. Ona miała
raczej charakter swego ojca - cicha, spokojna, potulna, skora do pomocy.
Penelopa miała zaś temperament matki - cięty język, energiczna, żywiołowa,
gadatliwa. Chiara potrzebowała za opiekuna kogoś takiego, jak Penelopa. Kogoś, kto
by ją zbeształ, gdy będzie miała swoje humorki, kogoś, kto stępi nieco jej
charakterek. A Evelyn taka nie była. Nie potrafiłaby okrzyczeć córki,
przytrzymać jej nieco. I wszystko wskazywało na to, że nigdy jej się to nie
uda.
Wyjrzała
za okno, gdzie bezpański pies łaził bez celu po polnej dróżce. Dalej było widać
fragment rozgrzanej ulicy. Evelyn uśmiechnęła się na widok wiekowych topoli
otaczających ogród. Od małego towarzyszyły jej, gdy tylko wybierała się do tego
domu. Było to niegdyś miejsce zamieszkania ciotki Nadii. Piętnaście lat temu
jednak zmarła, a cały dorobek zapisany został na jej ulubioną bratanicę -
Evelyn. Od tamtej pory zamieszkała tutaj wraz z Chiarą.
Odwróciła
głowę, gdy usłyszała ciche człapanie za plecami. Jej córka oparła się o futrynę
drzwi kuchennych i z dokładnie taką samą, rozmarzoną miną, wyjrzała przez okno.
Pies zniknął z pola widzenia, pojawił się za to szpak, żerując już na czerwone
czereśnie wiszące na drzewie.
-
Siadaj - poleciła łagodnie Evelyn i postawiła przed dziewczyną talerz z zupą
pomidorową.
Chiara
posłusznie usiadła, co zdziwiło nieco Evelyn. Przygotowana była na jakieś
ofuknięcie czy choćby spojrzenie pełne wyższości. Nic. Tylko niewzruszony,
stalowy wzrok, przepełniony zimną obojętnością. Kobiecie dreszcze przeszły po
plecach. Doprawdy, czy Chiara musi być aż tak podobna do ojca?
-
Mamo... - zaczęła powoli szatynka, starannie dobierając słowa. Skrzywiła się.
Nigdy nie miała trudności w rozmowach z matką. To ona, Chiara, zawsze
przewodniczyła w tych pogawędkach. To ona, Chiara, zawsze trzymała wodze i
prowadziła. To ona, Chiara, zawsze wiedziała co powiedzieć, za to mama ważyła
każde słowo. U licha, czemu musi się to zmieniać akurat teraz?!
Evelyn
uniosła wzrok znad talerza. Jej piwne oczy wyrażały pewną obawę.
-
Jaki on był...? - Pytanie wypłynęło z ust dziewczyny, zanim zdążyła się
pohamować. Nie trudno było zauważyć jak zmienia się wyraz twarzy mamy. Uśmiech
na jej morelowej twarzy zbladł, oczy przygasły, a delikatne rumieńce wypłynęły
na policzki. - Nigdy mi nic o nim nie mówisz! – wybuchła, wstając od stołu.
Krzesło z głuchym trzaskiem przewróciło się. Nikt jednak tego nie zauważył. -
Mam prawo wiedzieć! Mam! A ty tylko milczysz! Mam wrażenie, że cała Anglia wie
więcej ode mnie!
-
Chiara - wykrztusiła wreszcie Evelyn, z trudem łapiąc powietrze. - To nie
tak...
-
A jak? - Głos nagle jej się załamał. Już nie krzyczała, jej oczy nie tryskały
iskrami, wypieki znikły z twarzy. Teraz jej oblicze wyrażało ból, smutek,
nieufność. Szare oczy zaszkliły się lekko, a podbródek zadrżał. - Nawet nie
wiem jak on wygląda - załkała, za wszelką cenę starając się, aby łzy nie
popłynęły z oczu. To byłaby oznaka słabości. Tylko słabi płaczą.
Evelyn
wstała bez słowa i przytuliła córkę. Trzymając ją w ramionach, jak za dawnych
lat, czuła przyspieszone bicie jej serca, czuła spazmatyczne wstrząśnięcia jej
ciała.
Chiara
nagle wyrwała się z objęć matki. Odgarnęła z rozmachem czarne włosy,
przylepiające się do mokrych od łez policzków. I wyszła bez słowa.
~ *** ~
Z
kuchni dochodziły przyciszone odgłosy. Czyjaś rozmowa. Dwie osoby szeptały,
sprzeczając się o coś. Coś trzasnęło, huknęło głośno, a jedna z kobiet
roześmiała się cicho. Druga natychmiast ją uciszyła. Obie umilkły na chwilę,
lecz po kilku sekundach dalej prowadziły już swą pogawędkę. Wychodziło na to,
że mają odmienne zdania na jakiś temat.
Średniego
wzrostu szatynka rzuciła zużytą chusteczkę na biurko. Całe było ono zawalone
najprzeróżniejszymi śmieciami. Kartki, pergaminy, chusteczki, pióra, książki i
mnóstwo kurzu.
Przetarła
palcem wskazującym po brudnym blacie. Brązowa kreska utworzyła się na szarej
powierzchni. Jakoś nigdy nie miała ochoty, ani czasu, żeby porządnie tu
posprzątać. Co prawda niezbyt miło mieszkało się w takim bałaganie, ale po co
tracić czas na porządki...?
Rozgoryczona
rzuciła się na nieposłane łóżko.
Myślała
o tacie.
Dlaczego
nigdy nie mogła o nim porozmawiać z mamą? Dlaczego to on był tematem tabu w tym
domu? Dlaczego nie miała chociaż jego zdjęcia?
Przekręciła
się na bok, a kosmyk ciemnych włosów opadł jej na oczy. Zdmuchnęła go, nie
poruszając się. Chciała tak leżeć bez ruchu całą wieczność. Całą wieczność...
-
Naprawdę uważasz, że ma prawo żyć w niewiedzy? - spytała Penelopa, bacznie
przyglądając się siostrze. Jej jasne, długie włosy opadały na szczupłą twarz, a
piwne oczy wyrażały podekscytowanie. - Bądź co bądź to jest jej ojciec. Ma
prawo choćby wiedzieć, jak wygląda.
Evelyn
spojrzała bystro na siostrę, upijając nieco herbaty owocowej z niebieskiego
kubka. Jej umysł pracował szybko, obmyślając plan działania.
-
Masz jego zdjęcie, prawda? - spytała Penelopa.
Evelyn
skinęła głową. Miała jedno. Jeszcze ślubne. Co prawda zdjęcie to miało już
dziewiętnaście lat, ale lepsze takie niż żadne.
-
Więc w czym widzisz problem? - spytała Penelopa. Jej bystre oczy zdawały się
przenikać myśli siostry. - Porozmawiaj z nią szczerze. Tylko nie daj jej tym
razem uciec. Przytrzymaj, krzyknij, wytłumacz.
"Gdyby
to wszystko rzeczywiście było takie proste..." - pomyślała Evelyn.
"Nie wiem czy mam dość siły, aby zacząć tę rozmowę".
-
Zgoda, porozmawiam z nią. Ale nie dzisiaj. Kiedy indziej. Kiedy nadejdzie czas.
~ *** ~
Ciemna,
szczupła postać Chiary ułożona była w nienaturalnej pozie na parapecie okna.
Dziewczyna siedziała oparta o zimną ścianę z nogami smętnie zwieszonymi na bok.
Tułów był maksymalnie wykręcony. Ręce splotła za głową. Spojrzenie szarych oczu
skierowane było za okno, na polną drogę i odległy las. Była zwinna niczym kot,
wszystkie mięśnie rozciągnięte były do granic wytrzymałości. Znajomi często się
dziwili, że jest jej wygodnie w pozach, które dla nich były nie do wykonania.
Chiara czuła pewnego rodzaju dumę. W końcu w czymś była lepsza od innych. Choć
raz nie była tą najgorszą.
Lubiła
tak siedzieć. Lubiła samotność.
Słuchała,
jak krople deszczu rytmicznie uderzają o szybę, jak wiatr hula na zewnątrz. Z
pewnością było to najokropniejsze lato, jakie przeżyła. Już sama myśl o
wakacjach napawała ją smutkiem. Nie z powodu rozstania z przyjaciółkami. Nie z
powodu nauczycieli czy choćby widoku samej szkoły. Z powodu przebywania z
matką. Kiedy przebywała w Hogwarcie nie musiała się wykręcać od rozmów z
rodzicielką. Nie dochodziło do nich. Od czasu do czasu pisały do siebie listy -
Chiara krótkie i bez wyrazu, Evelyn długie, pełne miłości - i na tym się
kończyło. A we wakacje była zdana na własne pomysły. Widywała się z matką
codziennie, codziennie też wymieniała z nią kilka zdań. Więcej jej nie było
potrzeba.
"Gdyby
ojciec tu był..." - serce zabiło jej szybciej na samą myśl o człowieku tak
bliskim i tak dalekim zarazem. Nawet nie znała jego twarzy... "Gdyby
ojciec tu był, miałabym z nim dobre relacje. Z pewnością jest zupełnie inny niż
mama".
Zabębniła
paznokciami o parapet, wsłuchując się w muzykę utworzoną z tego dźwięku oraz
przepięknej melodii deszczu. Zamrugała kilka razy, aby pozbyć się senności. To
deszcz tak na nią działał.
"Odnajdź
go! Choćby miało to trwać wieki!" - szepnął cichy głosik w jej głowie.
"Nawet
nie masz jego zdjęcia, nie wiesz jak wygląda!" - odezwał się złośliwy, głośniejszy
głos.
-
Zamknąć się! - krzyknęła. Szybko spojrzała w stronę drzwi, upewniając się, że
są zamknięte. Czasem zdarzyło jej się nie panować na emocjami. Denerwujące
głosy w głowie nigdy nie przegrywały z jej zdrowym rozsądkiem.
Przymknęła
oczy, próbując wyobrazić sobie twarz ojca. Często tak robiła. Za każdym razem
wyglądał inaczej. To zabawne, jak można zmieniać wygląd osoby, której nawet się
nie zna, ale wie się, że istnieje.
Tata...
Ma
ciemne, tak jak ona, włosy i szare, kocie oczy.
Może
jest wysoki szczupły albo niski i barczysty.
Może
jest tak samo wysportowany jak ona albo ma drętwe ciało, niczym nie
przypominające jej.
Może
ma zarost albo jest całkiem gładki na twarzy.
Może
uwielbiał transmutację, a nie znosił eliksirów. Lub na odwrót. Jak ona.
Sama
nie wiedziała jakie cechy ma po matce, jakie po ojcu, a jakie za sobą samą.
Mogła być pewna tylko jednego - tata musiał mieć czarne włosy i szare oczy.
Reszty mogła się domyślać.
Zeskoczyła
zwinnie z parapetu, rozprostowując kości, aż chrupnęły. Zamruczała cicho,
niczym kot i wolnym sprężystym krokiem podeszła do biurka. W tym samym czasie
mała, brązowa sówka zastukała w szybę, drżąc z zimna. Chiara szybko otworzyła
okno, wpuszczając przemoknięte zwierzę do środka. Aż jęknęła, widząc w jakim
stanie przybyła do niej Lora - sowa Vivienne.
Odwiązała
od nóżki ptaka mokrą paczkę. Położyła ją na łóżku, nasypując nieco przysmaków
dla sów do żółtej miseczki. Podsunęła ją Lorze, a ta zahukała cicho, wyławiając
jedną z przekąsek.
Dziewczyna
usiadła na łóżku, biorąc do ręki paczkę. Rozerwała brązowy papier i wyciągnęła
list. Ach, ta Vivienne. Zawsze przezorna. Szkoda tylko, że wysyła to biedne
zwierzątko w taką pogodę.
Rozwinęła
pergamin, próbując odczytać drobne pismo przyjaciółki.
Cześć, kocico!
To lato mija bardzo powoli, nie uważasz? Pogoda nie dopisuje, a w
domu nie ma co robić. A prac wakacyjnych nie tknę. Chcę już wrzesień.
Miałaś jakieś wiadomości od Ines? Od kiedy wyjechała do Norwegii, w
ogóle do mnie nie pisuje. Pewnie boi się o sowę rodziców. Nie wiadomo czy stara
Nathis wytrzymałaby tak długą podróż. Nadal nie potrafię zrozumieć, dlaczego,
na Merlina, kupiła ona żabę, a nie sowę, która bądź co bądź jest bardzo
przydatna i praktyczna. Tak, Ciebie też nie potrafię zrozumieć. Po co Ci kot? Mi
i Ines zdecydowanie jedna Kocica w dormitorium wystarcza. Ty.
Jedyna myśl, która mnie pociesza to to, że jeszcze tylko dwa tygodnie
do pierwszego września. Nie spóźnij się na pociąg.
Nie mam wieści od Michaela. Od miesiąca do mnie nie pisze. Ach, czy
miłość musi tak ranić? Może się obraził...? Tylko za co? Chyba nie za Drewa?
Przecież tylko z nim rozmawiałam! Przyznaj, kocico! Zwykła rozmowa i trochę
przytulania. Nic więcej. Nie moja wina, że akurat Michael musiał się
przypałętać i wszystko zobaczyć. Nikt nie kazał mu włóczyć się po korytarzach.
Zresztą, co mu przeszkadza, że trochę czasu spędzam z Drewem? Ach, zwykła
rozmowa i nieco przytulania (przyjacielskiego!). Może nie zauważył.
Jak czuje się Twoja mama? Mam nadzieję, że nie dajesz jej za bardzo
popalić.
Vivvie.
Odłożyła
list na nieposłane łóżko, próbując zdusić w sobie śmiech. Tylko rozmowa i
przytulanie? Doprawdy, czy Vivienne miała ją za taką idiotkę? Cały Hogwart
wiedział, że panna Corney była najbardziej uwodzicielską, najmniej porządną,
najmniej szanującą się dziewczyną w szkole. Widocznie taka opinia jej nie
przeszkadzała. Co najdziwniejsze, sprawiała wrażenie, jakby dumna była z tego
miana.
Sięgnęła
po czysty pergamin i pióro, aby od razu odpisać. List i tak miała zamiar wysłać
dopiero pojutrze, kiedy Lora odpocznie i nabierze sił na ponowną wędrówkę aż na
drugi koniec Anglii.
Vivvie,
kłamczucho!
Nie
myśl sobie, że jestem tak głupia, aby w to wszystko uwierzyć. Za dobrze Cię
znam, słodziutka. Mogę się założyć o sto galeonów, że na przytulaniu się nie
skończyło, a Michael wszystko zauważył. Czy ty masz zamiar kiedyś się
ustatkować? Ale w tym właśnie cały Twój urok. Rozkochujesz, porzucasz, a płeć
męska dalej za Tobą szaleje. To jedna z największych tajemnic, które kryjesz
przede mną i Ines. Jak Ty to robisz?
Lora
jest wykończona podrożą. Jak możesz wysyłać to biedne stworzenie w tak daleką
podróż w taką pogodę?
Kocham
mojego kota i ani waż się go tknąć! Dwa koty są lepsze niż jeden, zapytaj Ines,
ona wszystko wie.
Całuję,
Ch.
Popatrzyła
na list, mrużąc oczy z uznaniem. Zawsze były ze sobą szczere. Kiedy tylko coś
im w sobie nie pasowało, od razu to mówiły. Nie wiedziały sensu w okłamywaniu
się nawzajem i słodzeniu. Może to dlatego Chiara zastosowała tę samą taktykę
wobec swojej matki.
________________________________________
Jestem chora. Umieram na katar. :c Za oknem piękna pogoda (pomijając śnieg), a ja kiszę się w domu. Przynajmniej mam czas na nadrobienie zaległości :3 Wszystkie notki obiecuję przeczytać w ten weekend. Czekajcie cierpliwie na komentarze :)
Ech, jak ja nie lubię tych początkowych notek. -.- Zero magii i akcji. Ale chcę Wam jak najdokładniej przybliżyć postać Chiary oraz jej matki. :)
PS. VeB! Barcelona przeszła do 1/4 finału LM <3
No, magii troszeczkę mi brakuje ^^. A matka Chiary jest czarownicą? Bo się właśnie nad tym zastanawiałam, nie wiem czemu, ale odniosłam wrażenie, że Evelyn (<3333) jest mugolką. Zaintrygowałaś mnie jednak sprawą z ojcem. Ciekawe, dlaczego nikt nic o nim nie mówi, pytania dziewczyny o rodziciela są zbywane, nic ona o nim nie wie, nie ma nawet jego zdjęć, nic. Co takiego się stało w przeszłości, że Evelyn tak uparcie unika mówienia o swoim mężu? Nie dziwię się, że Chiara chciałaby coś o nim wiedzieć i jest rozgoryczona. Zdecydowanie ma inny temperament niż matka, bardzo się od siebie różnią, przez co dziewczyna czasem wręcz wchodzi rodzicielce na głowę, jest bezczelna, knąbrna i niepokorna.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko jednak polubiłam ją, niewątpliwie ma charakterek, choć bywa irytująca. Jestem ciekawa, jak rozwiążesz sprawę ojca, i jak będzie wyglądało życie nastolatki w Hogwarcie ^^.
Tak, Evelyn jest czarownica, mugolskiego pochodzenia :) Jej matka też jest czarownicą, ale ojciec mugolem. :3
UsuńChoć strasznie chciałabym Ci odpowiedzieć na wszystkie pytania, aż mnie korci, żeby to zrobić, to niestety nie mogę :c Cała sprawa z ojcem Chiary zostanie wyjaśniona w notkach świątecznych. Więc trzeba będzie jeszcze trochę poczekać. ;p
Dziękuję :3
Ściskam,
Bardzo fajny rozdział. Wiadomo, że początki zawsze bywają trudne, ale są nieźle poradziłaś. Zdecydowanie lubię fragment, jak Chiara siedzi na parapecie i rozmyśla o ojca. Jestem jak najbardziej za dziewczyną, bo przecież miała prawo poznać prawdę o ojcu. Jestem to ciekawa, dlaczego Evelyn skrywa tajemnice o ojcu. Może w tym wszystkim jest poważny powód?
OdpowiedzUsuńZnalazłam błąd: Szatynki mają brązowe włosy, brunetki mają czarne;)
Pozdrawiam serdecznie:)
Dziękuję :3
UsuńEvelyn jest bardzo tajemnicza osobą, kocha swoją córkę nader wszystko i chce ją ustrzec przed wszelkimi kłopotami. Zawsze na nią chuchała i dmuchała, Chiara dostawała wszystko, czego chciała, a mimo to wyrosła na osobę bardzo zaradna i samodzielną. Evelyn oczywiście powinna powiedzieć córce prawdę, ale boi się o nią, boi się jej reakcji i tego, co mogłaby potem zrobić. Ach, nic więcej wyjawić nie mogę, trzeba cierpliwie czekać :)
Kurczę, ja właśnie zawsze mam problem z tym kolorem włosów xd Są różne opinie i nigdy nie wiem, kogo słuchać :D
Ściskam,
Marika nie umieraj! Musisz wygrać z tym katarem, bo jak nie będzie twoich notek to się załamię o.o xd nie musisz się co rozdział tłumaczyć , że trochę przynudzasz... nie martw się nikt nie ma ci tego za złe ;) jej ta matka Chiary jest trochę podobna do mojej babci O.O obie tak samo wkurzające.... albo nie moja babcia bardziej :D (taki tam mały wywód o rodzinie xd) popieram Chiarę z tym, że powinna się mówić prosto z mostu to co się myśli, choć czasem to nie jest takie łatwe... razdział bardzo fajny ^^ niecierpliwie czekam na kolejny =D
OdpowiedzUsuńweny kochana! ;*
Iza
Ach, dziękuję, już mi lepiej :D Muszę do jutra wyzdrowieć, bo nie chcę smarkać i zarażać w szkole -.- Oczywiście moja mam na wszystko ma wytłumaczenie i mówi, że jestem chora przez te moje 160 brzuszków dziennie, które robię xD Chcę znów mieć mięśnie na brzuchu i łydkach ^.^
UsuńTak, Chiara ma dosyć sporo racji, ale jej matka ma chyba jeszcze więcej ;p Chiara nie powinna zachowywać się wobec swojej rodzicielki tak, jak zachowuje się wobec swoich koleżanek. To dwie zupełnie inne osoby i przysługują im dwa zupełnie inne prawa :) Ale Evelyn także ma trochę winy, bo powinna być bardziej szczera ze swoją córką :)
Ściskam,
Lubię Chiarę i lubię Evelyn. Jedną za jej ludzkość, drugą podziwiam. Strasznie mnie intryguje sprawa tego ojca, czekam aż krok po kroku będziesz odkrywała karty. ^^ Magii nie ma, trochę tęsknię, ale jest swoisty klimat. Nie mogę się doczekać kontynuacji ^^
OdpowiedzUsuńDuszę!
Ach, dziękuję Ci, Rysiu <3
UsuńCiesze się, że Ci się spodobało :) Magii, fakt, nie ma, ale trudno jest ją wepchnąć do życia codziennego bohaterów. W Hogwarcie będzie inaczej i mam nadzieję, że Cię nie zawiodę :)
Ściskam,
Wybacz, że tak późno komentuje, ale w weekend nie miałam kiedy, rozkoszowałam się wiosną, już nie mogę się jej doczekać:)
OdpowiedzUsuńKim jest ojciec Chairy? Raczej nikim zwyczajnym:)) Ciekawa jestem kto to jest i dlaczego nie jest obecny w życiu córki. Evelyn nie radzi sobie sama z jej wychowaniem, ale to naprawdę fajna postać, nie ma łatwego życia.
Czekam na magię. Magię, magię, magię. Niech już będzie:))
Pozdrawiam:*
Niestety nie mogę odpowiedzieć jeszcze na żadne z Twoich pytań, choć bardzo bym chciała :) Mogę tylko zdradzić, że o ojcu Chiary dowiecie się wszystkiego w notkach świątecznych, więc jeszcze trochę trzeba będzie czekać, ale wiem, że jesteście cierpliwi i wytrzymacie <3 :D
UsuńMagia już niedługo, kiedy tylko zacznie się Hogwart :D
Ściskam,
Nie wiem co skomentować. Też mam katar. I jeszcze co najmniej z 4 dni będę umierać. (Bo nieleczony katar trwa tydzień, a leczony 7 dni. Najmniej tydzień.)
OdpowiedzUsuńChiara. Jak się czyta to imię? [Chiara]? [Kiara]? Nigdy nie byłam dobra w czytaniu imion niepolskich.
Do 30 III!
Katar jest okropny :c Długo męczy i od niego boli mnie gardło, bo muszę oddychać przez buzię -.-
UsuńCzyta się po prostu Chiara :)
Ściskam i życzę zdrowia, Opętańcu <3
Dokładnie, ja już zużyłam chyba z dwie wielkie paczki chusteczek. Ale gardło JUŻ mnie nie boli... Ufff.
UsuńChiara. Okej :D Dziękuję. ;)
Nawzajem: ZDROWIA! I pięknej pogody ;D
Hej, hej!
OdpowiedzUsuńTrafiłam tu przypadkiem, a, że adres bloga i jego opis mnie dość zaciekawiły, to postanowiłam, że zostanę tu dłużej. I nie żałuję, bo naprawdę mi się podoba. Mimo, że troszkę brakuje mi tu wspomnianej wyżej magii, to polubiłam Chiarę. I jej przyjaciółkę, Vivvie,chyba też, bo wydaje się być naprawdę szaloną i zabawną osóbką. Zaciekawił mnie też wątek Evelyn, matki Chiary i jej ojca. Był uciekinierem, hm.. Mam nadzieję, że Chiara pozna wkrótce o nim prawdę, jakakolwiek by ona nie była.
Nie potrafię komentować całościowo, także pozwól, że ograniczę się do tego i powiem więcej o trzecim rozdziale, na który czekam z niecierpliwością.
Pozdrawiam!
[zatrute-serce]
Dziękuje ślicznie ;*
UsuńStrasznie się cieszę, że blog Ci się spodobał. To właśnie dzięki takim ludziom jak Ty i takim komentarzom, mam ochotę i motywację do tego, aby dalej pisać :3
Chiara w końcu pozna prawdę o swoim ojcu, ale zanim to nastąpi, będziecie musiały trochę poczekać i się po niecierpliwić ;p
Ściskam,