sobota, 16 marca 2013

Dwa.



                Evelyn westchnęła bezradnie. Nie miała już pojęcia co zrobić z krnąbrną, stanowczą córką. Była tak różna od niej samej. "Może nie powinnam być dla niej taka pobłażliwa..." - przemknęło jej przez głowę. "Penelopa zawsze mówiła, że powinnam być bardziej stanowcza. Chiara ma trudny charakter; nic dziwnego skoro za ojca ma tego uciekiniera". Usiadła na kuchennym stołku, tępym wzrokiem wpatrując się w tablicę korkową ze zdjęciami. Gdyby tylko miała optymizm swojej siostry... Ale nie miała. Były tak zupełnie różne. Ona miała raczej charakter swego ojca - cicha, spokojna, potulna, skora do pomocy. Penelopa miała zaś temperament matki - cięty język, energiczna, żywiołowa, gadatliwa. Chiara potrzebowała za opiekuna kogoś takiego, jak Penelopa. Kogoś, kto by ją zbeształ, gdy będzie miała swoje humorki, kogoś, kto stępi nieco jej charakterek. A Evelyn taka nie była. Nie potrafiłaby okrzyczeć córki, przytrzymać jej nieco. I wszystko wskazywało na to, że nigdy jej się to nie uda.
                Wyjrzała za okno, gdzie bezpański pies łaził bez celu po polnej dróżce. Dalej było widać fragment rozgrzanej ulicy. Evelyn uśmiechnęła się na widok wiekowych topoli otaczających ogród. Od małego towarzyszyły jej, gdy tylko wybierała się do tego domu. Było to niegdyś miejsce zamieszkania ciotki Nadii. Piętnaście lat temu jednak zmarła, a cały dorobek zapisany został na jej ulubioną bratanicę - Evelyn. Od tamtej pory zamieszkała tutaj wraz z Chiarą.
                Odwróciła głowę, gdy usłyszała ciche człapanie za plecami. Jej córka oparła się o futrynę drzwi kuchennych i z dokładnie taką samą, rozmarzoną miną, wyjrzała przez okno. Pies zniknął z pola widzenia, pojawił się za to szpak, żerując już na czerwone czereśnie wiszące na drzewie.
                - Siadaj - poleciła łagodnie Evelyn i postawiła przed dziewczyną talerz z zupą pomidorową.
                Chiara posłusznie usiadła, co zdziwiło nieco Evelyn. Przygotowana była na jakieś ofuknięcie czy choćby spojrzenie pełne wyższości. Nic. Tylko niewzruszony, stalowy wzrok, przepełniony zimną obojętnością. Kobiecie dreszcze przeszły po plecach. Doprawdy, czy Chiara musi być aż tak podobna do ojca?
                - Mamo... - zaczęła powoli szatynka, starannie dobierając słowa. Skrzywiła się. Nigdy nie miała trudności w rozmowach z matką. To ona, Chiara, zawsze przewodniczyła w tych pogawędkach. To ona, Chiara, zawsze trzymała wodze i prowadziła. To ona, Chiara, zawsze wiedziała co powiedzieć, za to mama ważyła każde słowo. U licha, czemu musi się to zmieniać akurat teraz?!
                Evelyn uniosła wzrok znad talerza. Jej piwne oczy wyrażały pewną obawę.
                - Jaki on był...? - Pytanie wypłynęło z ust dziewczyny, zanim zdążyła się pohamować. Nie trudno było zauważyć jak zmienia się wyraz twarzy mamy. Uśmiech na jej morelowej twarzy zbladł, oczy przygasły, a delikatne rumieńce wypłynęły na policzki. - Nigdy mi nic o nim nie mówisz! – wybuchła, wstając od stołu. Krzesło z głuchym trzaskiem przewróciło się. Nikt jednak tego nie zauważył. - Mam prawo wiedzieć! Mam! A ty tylko milczysz! Mam wrażenie, że cała Anglia wie więcej ode mnie!
                - Chiara - wykrztusiła wreszcie Evelyn, z trudem łapiąc powietrze. - To nie tak...
                - A jak? - Głos nagle jej się załamał. Już nie krzyczała, jej oczy nie tryskały iskrami, wypieki znikły z twarzy. Teraz jej oblicze wyrażało ból, smutek, nieufność. Szare oczy zaszkliły się lekko, a podbródek zadrżał. - Nawet nie wiem jak on wygląda - załkała, za wszelką cenę starając się, aby łzy nie popłynęły z oczu. To byłaby oznaka słabości. Tylko słabi płaczą.
                Evelyn wstała bez słowa i przytuliła córkę. Trzymając ją w ramionach, jak za dawnych lat, czuła przyspieszone bicie jej serca, czuła spazmatyczne wstrząśnięcia jej ciała.
                Chiara nagle wyrwała się z objęć matki. Odgarnęła z rozmachem czarne włosy, przylepiające się do mokrych od łez policzków. I wyszła bez słowa.

~ *** ~

                Z kuchni dochodziły przyciszone odgłosy. Czyjaś rozmowa. Dwie osoby szeptały, sprzeczając się o coś. Coś trzasnęło, huknęło głośno, a jedna z kobiet roześmiała się cicho. Druga natychmiast ją uciszyła. Obie umilkły na chwilę, lecz po kilku sekundach dalej prowadziły już swą pogawędkę. Wychodziło na to, że mają odmienne zdania na jakiś temat.
                Średniego wzrostu szatynka rzuciła zużytą chusteczkę na biurko. Całe było ono zawalone najprzeróżniejszymi śmieciami. Kartki, pergaminy, chusteczki, pióra, książki i mnóstwo kurzu.
                Przetarła palcem wskazującym po brudnym blacie. Brązowa kreska utworzyła się na szarej powierzchni. Jakoś nigdy nie miała ochoty, ani czasu, żeby porządnie tu posprzątać. Co prawda niezbyt miło mieszkało się w takim bałaganie, ale po co tracić czas na porządki...?
                Rozgoryczona rzuciła się na nieposłane łóżko.
                Myślała o tacie.
                Dlaczego nigdy nie mogła o nim porozmawiać z mamą? Dlaczego to on był tematem tabu w tym domu? Dlaczego nie miała chociaż jego zdjęcia?
                Przekręciła się na bok, a kosmyk ciemnych włosów opadł jej na oczy. Zdmuchnęła go, nie poruszając się. Chciała tak leżeć bez ruchu całą wieczność. Całą wieczność...

                - Naprawdę uważasz, że ma prawo żyć w niewiedzy? - spytała Penelopa, bacznie przyglądając się siostrze. Jej jasne, długie włosy opadały na szczupłą twarz, a piwne oczy wyrażały podekscytowanie. - Bądź co bądź to jest jej ojciec. Ma prawo choćby wiedzieć, jak wygląda.
                Evelyn spojrzała bystro na siostrę, upijając nieco herbaty owocowej z niebieskiego kubka. Jej umysł pracował szybko, obmyślając plan działania.
                - Masz jego zdjęcie, prawda? - spytała Penelopa.
                Evelyn skinęła głową. Miała jedno. Jeszcze ślubne. Co prawda zdjęcie to miało już dziewiętnaście lat, ale lepsze takie niż żadne.
                - Więc w czym widzisz problem? - spytała Penelopa. Jej bystre oczy zdawały się przenikać myśli siostry. - Porozmawiaj z nią szczerze. Tylko nie daj jej tym razem uciec. Przytrzymaj, krzyknij, wytłumacz.
                "Gdyby to wszystko rzeczywiście było takie proste..." - pomyślała Evelyn. "Nie wiem czy mam dość siły, aby zacząć tę rozmowę".
                - Zgoda, porozmawiam z nią. Ale nie dzisiaj. Kiedy indziej. Kiedy nadejdzie czas.

~ *** ~

                Ciemna, szczupła postać Chiary ułożona była w nienaturalnej pozie na parapecie okna. Dziewczyna siedziała oparta o zimną ścianę z nogami smętnie zwieszonymi na bok. Tułów był maksymalnie wykręcony. Ręce splotła za głową. Spojrzenie szarych oczu skierowane było za okno, na polną drogę i odległy las. Była zwinna niczym kot, wszystkie mięśnie rozciągnięte były do granic wytrzymałości. Znajomi często się dziwili, że jest jej wygodnie w pozach, które dla nich były nie do wykonania. Chiara czuła pewnego rodzaju dumę. W końcu w czymś była lepsza od innych. Choć raz nie była tą najgorszą.
                Lubiła tak siedzieć. Lubiła samotność.
                Słuchała, jak krople deszczu rytmicznie uderzają o szybę, jak wiatr hula na zewnątrz. Z pewnością było to najokropniejsze lato, jakie przeżyła. Już sama myśl o wakacjach napawała ją smutkiem. Nie z powodu rozstania z przyjaciółkami. Nie z powodu nauczycieli czy choćby widoku samej szkoły. Z powodu przebywania z matką. Kiedy przebywała w Hogwarcie nie musiała się wykręcać od rozmów z rodzicielką. Nie dochodziło do nich. Od czasu do czasu pisały do siebie listy - Chiara krótkie i bez wyrazu, Evelyn długie, pełne miłości - i na tym się kończyło. A we wakacje była zdana na własne pomysły. Widywała się z matką codziennie, codziennie też wymieniała z nią kilka zdań. Więcej jej nie było potrzeba.
                "Gdyby ojciec tu był..." - serce zabiło jej szybciej na samą myśl o człowieku tak bliskim i tak dalekim zarazem. Nawet nie znała jego twarzy... "Gdyby ojciec tu był, miałabym z nim dobre relacje. Z pewnością jest zupełnie inny niż mama".
                Zabębniła paznokciami o parapet, wsłuchując się w muzykę utworzoną z tego dźwięku oraz przepięknej melodii deszczu. Zamrugała kilka razy, aby pozbyć się senności. To deszcz tak na nią działał.
                "Odnajdź go! Choćby miało to trwać wieki!" - szepnął cichy głosik w jej głowie.
                "Nawet nie masz jego zdjęcia, nie wiesz jak wygląda!" - odezwał się złośliwy, głośniejszy głos.
                - Zamknąć się! - krzyknęła. Szybko spojrzała w stronę drzwi, upewniając się, że są zamknięte. Czasem zdarzyło jej się nie panować na emocjami. Denerwujące głosy w głowie nigdy nie przegrywały z jej zdrowym rozsądkiem.
                Przymknęła oczy, próbując wyobrazić sobie twarz ojca. Często tak robiła. Za każdym razem wyglądał inaczej. To zabawne, jak można zmieniać wygląd osoby, której nawet się nie zna, ale wie się, że istnieje.
                Tata...
                Ma ciemne, tak jak ona, włosy i szare, kocie oczy.
                Może jest wysoki szczupły albo niski i barczysty.
                Może jest tak samo wysportowany jak ona albo ma drętwe ciało, niczym nie przypominające jej.
                Może ma zarost albo jest całkiem gładki na twarzy.
                Może uwielbiał transmutację, a nie znosił eliksirów. Lub na odwrót. Jak ona.
                Sama nie wiedziała jakie cechy ma po matce, jakie po ojcu, a jakie za sobą samą. Mogła być pewna tylko jednego - tata musiał mieć czarne włosy i szare oczy. Reszty mogła się domyślać.
                Zeskoczyła zwinnie z parapetu, rozprostowując kości, aż chrupnęły. Zamruczała cicho, niczym kot i wolnym sprężystym krokiem podeszła do biurka. W tym samym czasie mała, brązowa sówka zastukała w szybę, drżąc z zimna. Chiara szybko otworzyła okno, wpuszczając przemoknięte zwierzę do środka. Aż jęknęła, widząc w jakim stanie przybyła do niej Lora - sowa Vivienne.
                Odwiązała od nóżki ptaka mokrą paczkę. Położyła ją na łóżku, nasypując nieco przysmaków dla sów do żółtej miseczki. Podsunęła ją Lorze, a ta zahukała cicho, wyławiając jedną z przekąsek.
                Dziewczyna usiadła na łóżku, biorąc do ręki paczkę. Rozerwała brązowy papier i wyciągnęła list. Ach, ta Vivienne. Zawsze przezorna. Szkoda tylko, że wysyła to biedne zwierzątko w taką pogodę.
                Rozwinęła pergamin, próbując odczytać drobne pismo przyjaciółki.

Cześć, kocico!
To lato mija bardzo powoli, nie uważasz? Pogoda nie dopisuje, a w domu nie ma co robić. A prac wakacyjnych nie tknę. Chcę już wrzesień.
Miałaś jakieś wiadomości od Ines? Od kiedy wyjechała do Norwegii, w ogóle do mnie nie pisuje. Pewnie boi się o sowę rodziców. Nie wiadomo czy stara Nathis wytrzymałaby tak długą podróż. Nadal nie potrafię zrozumieć, dlaczego, na Merlina, kupiła ona żabę, a nie sowę, która bądź co bądź jest bardzo przydatna i praktyczna. Tak, Ciebie też nie potrafię zrozumieć. Po co Ci kot? Mi i Ines zdecydowanie jedna Kocica w dormitorium wystarcza. Ty.
Jedyna myśl, która mnie pociesza to to, że jeszcze tylko dwa tygodnie do pierwszego września. Nie spóźnij się na pociąg.
Nie mam wieści od Michaela. Od miesiąca do mnie nie pisze. Ach, czy miłość musi tak ranić? Może się obraził...? Tylko za co? Chyba nie za Drewa? Przecież tylko z nim rozmawiałam! Przyznaj, kocico! Zwykła rozmowa i trochę przytulania. Nic więcej. Nie moja wina, że akurat Michael musiał się przypałętać i wszystko zobaczyć. Nikt nie kazał mu włóczyć się po korytarzach. Zresztą, co mu przeszkadza, że trochę czasu spędzam z Drewem? Ach, zwykła rozmowa i nieco przytulania (przyjacielskiego!). Może nie zauważył.
Jak czuje się Twoja mama? Mam nadzieję, że nie dajesz jej za bardzo popalić.
Vivvie.

                Odłożyła list na nieposłane łóżko, próbując zdusić w sobie śmiech. Tylko rozmowa i przytulanie? Doprawdy, czy Vivienne miała ją za taką idiotkę? Cały Hogwart wiedział, że panna Corney była najbardziej uwodzicielską, najmniej porządną, najmniej szanującą się dziewczyną w szkole. Widocznie taka opinia jej nie przeszkadzała. Co najdziwniejsze, sprawiała wrażenie, jakby dumna była z tego miana.
                Sięgnęła po czysty pergamin i pióro, aby od razu odpisać. List i tak miała zamiar wysłać dopiero pojutrze, kiedy Lora odpocznie i nabierze sił na ponowną wędrówkę aż na drugi koniec Anglii.

Vivvie, kłamczucho!
Nie myśl sobie, że jestem tak głupia, aby w to wszystko uwierzyć. Za dobrze Cię znam, słodziutka. Mogę się założyć o sto galeonów, że na przytulaniu się nie skończyło, a Michael wszystko zauważył. Czy ty masz zamiar kiedyś się ustatkować? Ale w tym właśnie cały Twój urok. Rozkochujesz, porzucasz, a płeć męska dalej za Tobą szaleje. To jedna z największych tajemnic, które kryjesz przede mną i Ines. Jak Ty to robisz?
Lora jest wykończona podrożą. Jak możesz wysyłać to biedne stworzenie w tak daleką podróż w taką pogodę?
Kocham mojego kota i ani waż się go tknąć! Dwa koty są lepsze niż jeden, zapytaj Ines, ona wszystko wie.
Całuję,
Ch.

                Popatrzyła na list, mrużąc oczy z uznaniem. Zawsze były ze sobą szczere. Kiedy tylko coś im w sobie nie pasowało, od razu to mówiły. Nie wiedziały sensu w okłamywaniu się nawzajem i słodzeniu. Może to dlatego Chiara zastosowała tę samą taktykę wobec swojej matki.

________________________________________
Jestem chora. Umieram na katar. :c Za oknem piękna pogoda (pomijając śnieg), a ja kiszę się w domu. Przynajmniej mam czas na nadrobienie zaległości :3 Wszystkie notki obiecuję przeczytać w ten weekend. Czekajcie cierpliwie na komentarze :)
Ech, jak ja nie lubię tych początkowych notek. -.- Zero magii i akcji. Ale chcę Wam jak najdokładniej przybliżyć postać Chiary oraz jej matki. :)
PS. VeB! Barcelona przeszła do 1/4 finału LM <3

15 komentarzy:

  1. No, magii troszeczkę mi brakuje ^^. A matka Chiary jest czarownicą? Bo się właśnie nad tym zastanawiałam, nie wiem czemu, ale odniosłam wrażenie, że Evelyn (<3333) jest mugolką. Zaintrygowałaś mnie jednak sprawą z ojcem. Ciekawe, dlaczego nikt nic o nim nie mówi, pytania dziewczyny o rodziciela są zbywane, nic ona o nim nie wie, nie ma nawet jego zdjęć, nic. Co takiego się stało w przeszłości, że Evelyn tak uparcie unika mówienia o swoim mężu? Nie dziwię się, że Chiara chciałaby coś o nim wiedzieć i jest rozgoryczona. Zdecydowanie ma inny temperament niż matka, bardzo się od siebie różnią, przez co dziewczyna czasem wręcz wchodzi rodzicielce na głowę, jest bezczelna, knąbrna i niepokorna.
    Mimo wszystko jednak polubiłam ją, niewątpliwie ma charakterek, choć bywa irytująca. Jestem ciekawa, jak rozwiążesz sprawę ojca, i jak będzie wyglądało życie nastolatki w Hogwarcie ^^.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Evelyn jest czarownica, mugolskiego pochodzenia :) Jej matka też jest czarownicą, ale ojciec mugolem. :3
      Choć strasznie chciałabym Ci odpowiedzieć na wszystkie pytania, aż mnie korci, żeby to zrobić, to niestety nie mogę :c Cała sprawa z ojcem Chiary zostanie wyjaśniona w notkach świątecznych. Więc trzeba będzie jeszcze trochę poczekać. ;p
      Dziękuję :3
      Ściskam,

      Usuń
  2. Bardzo fajny rozdział. Wiadomo, że początki zawsze bywają trudne, ale są nieźle poradziłaś. Zdecydowanie lubię fragment, jak Chiara siedzi na parapecie i rozmyśla o ojca. Jestem jak najbardziej za dziewczyną, bo przecież miała prawo poznać prawdę o ojcu. Jestem to ciekawa, dlaczego Evelyn skrywa tajemnice o ojcu. Może w tym wszystkim jest poważny powód?

    Znalazłam błąd: Szatynki mają brązowe włosy, brunetki mają czarne;)

    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :3
      Evelyn jest bardzo tajemnicza osobą, kocha swoją córkę nader wszystko i chce ją ustrzec przed wszelkimi kłopotami. Zawsze na nią chuchała i dmuchała, Chiara dostawała wszystko, czego chciała, a mimo to wyrosła na osobę bardzo zaradna i samodzielną. Evelyn oczywiście powinna powiedzieć córce prawdę, ale boi się o nią, boi się jej reakcji i tego, co mogłaby potem zrobić. Ach, nic więcej wyjawić nie mogę, trzeba cierpliwie czekać :)
      Kurczę, ja właśnie zawsze mam problem z tym kolorem włosów xd Są różne opinie i nigdy nie wiem, kogo słuchać :D
      Ściskam,

      Usuń
  3. Marika nie umieraj! Musisz wygrać z tym katarem, bo jak nie będzie twoich notek to się załamię o.o xd nie musisz się co rozdział tłumaczyć , że trochę przynudzasz... nie martw się nikt nie ma ci tego za złe ;) jej ta matka Chiary jest trochę podobna do mojej babci O.O obie tak samo wkurzające.... albo nie moja babcia bardziej :D (taki tam mały wywód o rodzinie xd) popieram Chiarę z tym, że powinna się mówić prosto z mostu to co się myśli, choć czasem to nie jest takie łatwe... razdział bardzo fajny ^^ niecierpliwie czekam na kolejny =D
    weny kochana! ;*
    Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, dziękuję, już mi lepiej :D Muszę do jutra wyzdrowieć, bo nie chcę smarkać i zarażać w szkole -.- Oczywiście moja mam na wszystko ma wytłumaczenie i mówi, że jestem chora przez te moje 160 brzuszków dziennie, które robię xD Chcę znów mieć mięśnie na brzuchu i łydkach ^.^
      Tak, Chiara ma dosyć sporo racji, ale jej matka ma chyba jeszcze więcej ;p Chiara nie powinna zachowywać się wobec swojej rodzicielki tak, jak zachowuje się wobec swoich koleżanek. To dwie zupełnie inne osoby i przysługują im dwa zupełnie inne prawa :) Ale Evelyn także ma trochę winy, bo powinna być bardziej szczera ze swoją córką :)
      Ściskam,

      Usuń
  4. Lubię Chiarę i lubię Evelyn. Jedną za jej ludzkość, drugą podziwiam. Strasznie mnie intryguje sprawa tego ojca, czekam aż krok po kroku będziesz odkrywała karty. ^^ Magii nie ma, trochę tęsknię, ale jest swoisty klimat. Nie mogę się doczekać kontynuacji ^^
    Duszę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, dziękuję Ci, Rysiu <3
      Ciesze się, że Ci się spodobało :) Magii, fakt, nie ma, ale trudno jest ją wepchnąć do życia codziennego bohaterów. W Hogwarcie będzie inaczej i mam nadzieję, że Cię nie zawiodę :)
      Ściskam,

      Usuń
  5. Wybacz, że tak późno komentuje, ale w weekend nie miałam kiedy, rozkoszowałam się wiosną, już nie mogę się jej doczekać:)
    Kim jest ojciec Chairy? Raczej nikim zwyczajnym:)) Ciekawa jestem kto to jest i dlaczego nie jest obecny w życiu córki. Evelyn nie radzi sobie sama z jej wychowaniem, ale to naprawdę fajna postać, nie ma łatwego życia.
    Czekam na magię. Magię, magię, magię. Niech już będzie:))
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie mogę odpowiedzieć jeszcze na żadne z Twoich pytań, choć bardzo bym chciała :) Mogę tylko zdradzić, że o ojcu Chiary dowiecie się wszystkiego w notkach świątecznych, więc jeszcze trochę trzeba będzie czekać, ale wiem, że jesteście cierpliwi i wytrzymacie <3 :D
      Magia już niedługo, kiedy tylko zacznie się Hogwart :D
      Ściskam,

      Usuń
  6. Nie wiem co skomentować. Też mam katar. I jeszcze co najmniej z 4 dni będę umierać. (Bo nieleczony katar trwa tydzień, a leczony 7 dni. Najmniej tydzień.)
    Chiara. Jak się czyta to imię? [Chiara]? [Kiara]? Nigdy nie byłam dobra w czytaniu imion niepolskich.

    Do 30 III!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Katar jest okropny :c Długo męczy i od niego boli mnie gardło, bo muszę oddychać przez buzię -.-
      Czyta się po prostu Chiara :)
      Ściskam i życzę zdrowia, Opętańcu <3

      Usuń
    2. Dokładnie, ja już zużyłam chyba z dwie wielkie paczki chusteczek. Ale gardło JUŻ mnie nie boli... Ufff.
      Chiara. Okej :D Dziękuję. ;)

      Nawzajem: ZDROWIA! I pięknej pogody ;D

      Usuń
  7. Hej, hej!
    Trafiłam tu przypadkiem, a, że adres bloga i jego opis mnie dość zaciekawiły, to postanowiłam, że zostanę tu dłużej. I nie żałuję, bo naprawdę mi się podoba. Mimo, że troszkę brakuje mi tu wspomnianej wyżej magii, to polubiłam Chiarę. I jej przyjaciółkę, Vivvie,chyba też, bo wydaje się być naprawdę szaloną i zabawną osóbką. Zaciekawił mnie też wątek Evelyn, matki Chiary i jej ojca. Był uciekinierem, hm.. Mam nadzieję, że Chiara pozna wkrótce o nim prawdę, jakakolwiek by ona nie była.
    Nie potrafię komentować całościowo, także pozwól, że ograniczę się do tego i powiem więcej o trzecim rozdziale, na który czekam z niecierpliwością.
    Pozdrawiam!
    [zatrute-serce]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje ślicznie ;*
      Strasznie się cieszę, że blog Ci się spodobał. To właśnie dzięki takim ludziom jak Ty i takim komentarzom, mam ochotę i motywację do tego, aby dalej pisać :3
      Chiara w końcu pozna prawdę o swoim ojcu, ale zanim to nastąpi, będziecie musiały trochę poczekać i się po niecierpliwić ;p
      Ściskam,

      Usuń